ChatGPT to nowy cyfrowy celebryta. Nie jest to jednak, jak się mówi, sztuczna inteligencja, ale „generator tekstu”, który umie symulować interakcje z ludźmi. Do czego może się przydać, a do czego się nie nadaje?
W tym rozważaniu interesuje mnie pewna niewypowiedziana presja, z jaką zmaga się współczesny autor. Jest to coś, co określam mianem „dyktatu tajemnicy” – konieczności opierania fabuły na tak zwanych „plot twistach”, a w szczególności na kulminacyjnym ujawnieniu faktów poprzedzających akcję, które rzucają na nią nowe światło.
Stało się coś dziwnego – ukazał się… zin? Zbiór opowiadań? Książka? Sami oceńcie, co. Pewien Krzysztof rzucił w gronie znajomych hasło:…
…czyli o tym, jak dotrzeć do krawędzi wymyślonego świata i co stamtąd widać.
Gdy wszystko wokół zachęca nas do czytania tego, co dobre – powinniśmy czytać… chałturę? Coś tu nie gra. Po co to robić? Właśnie o tym jest ten tekst.
Czy twórca powinien obrażać? Czy wolno mu obrażać? A jeśli już kogoś obrazi – czy może się z tego powodu obrazić? A może należy przeprosić? Felieton o (auto)cenzurze.
Jeśli ograniczyć znaczenie „opisu” do przedstawienia wyglądu przedmiotów, ludzi i miejsc, to tak rozumiany z jakiegoś powodu opis budzi złe skojarzenia. Dlaczego? Co można na to poradzić?
To nie odkrycie, że podstawową formą opowiadania historii jest narracja. Oprócz niej w tekście występują dialogi, ich jednak można uniknąć, czy z konieczności, czy z wyboru. Jakie formy narracji warto wybierać i na co zwracać uwagę?
Prokrastynacja to nie choroba, choć brzmi równie obrzydliwie i czasem atakuje w podobny sposób. Może dopaść każdego, jednak zasadniczo dotyka osób, które wykonują twórczą pracę. W skrócie: jest to ucieczka Twojego umysłu w rozproszenia, kiedy właśnie należałoby się skupić.
Jako dziecko nie sądziłem, że pisarza w ogóle można kształcić. Wydawało mi się oczywiste, że jedynym narzędziem tego rodzaju artysty jest po prostu język. Miałem ostatnio przyjemność przeczytać w końcu „Jak pisać?” Stephena Kinga. Nie chcę streszczać tej jakże ciekawej pozycji, a jedynie potraktować ją jako pretekst do rozważań o „szkoleniu się” na pisarza.